Nigdy bym nie pomyślała, że słowo, a zwłaszcza moje, ma taką moc sprawczą… Że powiem „Wiosno tęsknię!”, a parę dni później Wiosna na to odpowie: „Przybywam!”
Nigdy bym nie pomyślała, że w połowie lutego wypiję kawę w lesie, bez rękawiczek i pociągania nosem z zimna, za to wystawiając twarz do ciepłego słońca…
Nigdy bym nie pomyślała, że na tą leśną kawę dojadę z wiatrem we włosach, a to z czego zwykłam pokpiwać dostarczy tyle frajdy:)
Nigdy już nie powiem nigdy!
I spróbuję wierzyć, że ta pokrętna droga po której błądzę, dokądś mnie zaprowadzi, zanim się skończy. Trwaj chwilo:)
Pięknie i rzeczywiście wiosennie!
PS. Czy kubeczki należą do piknikowego zestawu dołączanego do kabrioletu?
;)
Kubeczki awansowały na podróżne akurat w sobotę:)
I są prawdziwe z epoki, żadne tam vintage stylizacje:)
ech i mnie tęskno, ale tu choć słońce wydaję się być w dobrej formie, to nie przedziera się przez warstwę mroźnych wiatrów…i lasu brak…ale jeszcze trochę, jeszcze trochę…: )
pozdrawiam: )