Sztokholm czyli Szwecja po raz drugi

I z całą pewnością nie ostatni!

Szczęśliwie się ułożyło i mogłam spędzić trzy dni w szwedzkiej stolicy. Pod pewnymi względami jest to miasto jak każde inne miasto – duże, głośne, multikulturowe, z, jak wszędzie indziej, szklanymi biurowcami, blokami, sklepami czy fajnymi knajpkami, które też zaczynają w swych typach wyglądać wszędzie podobnie. Ale to co odróżnia Sztokholm i zarazem podobało mi się najbardziej to łatwość z jaką nawet w środku miasta można znaleźć się poza miastem. Bliskość wody, ilość parków i drzew, działkowe ogródki ze ślicznymi domkami czy króliki skaczące po skwerach sprawiają, że łatwo zapomnieć o miejskiej przestrzeni:) Zwłaszcza podczas słonecznych dni październikowych. Swoją drogą to akurat wyjątkowo piękny październik w szwedzkiej stolicy (tym razem zabranie rękawiczek było całkowicie zbędne!) i z niemałą przyjemnością podpatrywałam mieszkańców łapiących słoneczne ciepło niczym koty (a ławek gdzie można przysiąść akurat w Stockholmie nie brakuje;) Z również ogromną przyjemnością podpatrywałam pięknych ludzi świetnie ubranych w czernie i szarości…IMG_7889
sztokholm7
IMG_7864

Chodząc i chodząc zdążyłam w tym krótkim czasie zobaczyć: Starówkę (Gamla Stan), ogrody królewskie (Haga Parken) a w nich sklep ogrodniczy, który przedefiniował moje wyobrażenie o sklepie ogrodniczym (wielkie szklarnie, obowiązkowa kawiarnia wśród roślin, a ilość roślin i wybór odmian i gatunków – prawdziwy raj dla miłośników!), pięknie położony ogród botaniczny (Bergianska trädgården) i świetną kawiarnię w Starej Oranżerii (niezwykle proste i piękne wnętrze, z niewymuszonym klimatem i dobrą kawą oraz chyba przypadkowym – co za szczęście! – minikoncertem skrzypkowym), modną wyspę Södermalm, Fotografiska – bezwzględnie obowiązkowe miejsce dla entuzjastów fotografii (bilet drogi, ale wart każdej zapłaconej korony), skansen, który mnie ciekawił jako najstarsze na świecie muzeum na wolnym powietrzu, i chociaż nie był wart swojej ceny, to za to oferował kolejną niezwykle przytulną i inną niż większość kawiarnię:)

Dzięki uprzejmości naszego gospodarza miała miejsce także ekspresowa wycieczka wokół miasta, która mi przypomniała jak niesamowicie pięknym krajem jest Szwecja. Na trasie znalazły się: otulony mgłami Waxholm (bez tłumów!), bajecznie piękne lasy i jeziora, Virabruk z XVIwieczną kuźnią, minipiknik nad wodą oraz wizyta w loppis (pchli targ), skąd nie wyszłam z pustymi rękami:) Jestem ogromnie wdzięczna obsłudze lotniska (chyba najbardziej za poczucie humoru), bo chociaż nie wolno w bagażu podręcznym mieć np. młotka i innych niebezpiecznych przedmiotów, to w moim „przeszły” dwie, stare żeliwne patelnie o łącznej wadze 6kg oraz dwa fajansowe talerzyki sprzed wieku:) Dzięki temu repertuar mojej kuchni inspirowanej Szwecją (oprócz kanelbullar) wzbogaci się o tradycyjne szwedzkie gofry oraz placuszki (plattar)!

Ponadto oprócz opowieści sztokholmskich poznałam niezwykłą historię rodzinną z przedwojennej Łodzi ilustrowaną przepięknymi zdjęciami!

Tylko trzy dni pobytu, a wspomnień jak z tygodnia albo i dwóch:)sztokholm12

sztokholm5

IMG_8196

sztokholm4

IMG_7867

sztokholm3

IMG_7877

IMG_8038

IMG_8035

IMG_8023

IMG_8034

IMG_8070

IMG_8206

IMG_8200

IMG_7957

IMG_7958

IMG_8003

sztokholm13

IMG_7961

IMG_7833

IMG_7759

IMG_7763

IMG_7766

IMG_7803

kolaz1

sztokholm1

IMG_7836

sztokholm2

sztokholm6

IMG_7850

IMG_8138

IMG_8093

IMG_8106

sztokholm10

IMG_8195

IMG_8164

sztokholm9

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*
*
Strona