Dla ścisłości, moja pierwsza nabyta od mistrzyni i moja pierwsza własnoręczna!
Bardzo szczęśliwym zbiegiem okoliczności, nieoczekiwanie udało mi się uczestniczyć w warsztatach kokedamy prowadzonych przez @kokedamn (wydarzenie w ramach Targów Designu Wzory w Służewieckim Domu Kultury).
No i wpadłam po uszy:) Chociaż zarzekam się co chwila, że już niczego nowego nie będę próbować, że nauczę się w końcu czegoś porządnie (i przekuję to w końcu na dorosły dochód)… Niestety, jak na razie sukcesem dla mnie jest to, że udało mi się ustalić w życiowym błądzeniu, że niezmiennie, choć z przerwami, najmocniej moją uwagą skupiają trzy dziedziny: ceramika, zieleń i fotografia.
Kokedama jest szczególnym sposobem uprawy roślin bez doniczki. Wywodzi się z jednego z nurtów w bonsai i jest znakomitym rozwiązaniem dla tych, których japońska sztuka ogrodowa fascynuje, ale stopniem wyrafinowania i trudności nieco zniechęca:) Jest też dobrym rozwiązaniem dla tych, którym na kwiaty brakuje miejsca lub mają roślinożerne zwierzęta:)
Kokedama to nic innego jak „kula mchu” i mimo, że brzmi prosto wcale taka do końca nie jest. Nadanie bryle ziemi obkładanej mchem i obwiązywanej sznurkami kształtu zgrabnej kuli nie jest banalne. Do tego jeszcze należy przygotować odpowiednią dla danej rośliny mieszankę substratów… Cóż, w każdym bądź razie gotową kokedamę wieszamy na sznurku lub stawiamy na ceramicznej podstawce i cieszymy oczy oryginalną formą! Dla mnie to też szansa na ciekawe połączenie ceramiki z roślinnością. Tak więc zamówione japońskie ziemiste komponenty są już w drodze, a w pracowni schną pierwsze ceramiczne spodki:) Pozostaje jeszcze tylko znaleźć legalne źródło mchu, bo leśnego bez zezwoleń zbierać NIE WOLNO!!!
*Autorem zdjęć z sobotniego superfajnego spotkania jest @flatline_pl, ja trochę eksperymentowałam na nich stawiając pierwsze kroki w Lightroomie:)