Ten chiński sposób parzenia i delektowania się herbatą zepsuł mnie błyskawicznie! Picie herbaty już nigdy nie będzie tym samym, a moje próby ceramiczne też zostaną (przynajmniej w najbliższym czasie) podporządkowane przede wszystkim… herbacie. Spokój i wewnętrzne wyciszenie przychodzące podczas kolejnych etapów przygotowywania naparu staną się nową formą ucieczki od zgiełku. Podobnie jak praca przy kręcącym się kole garncarskim. Niestety te nierozerwalnie ze sobą powiązane dziedziny wymagają także nowej (szerokiej!) rubryki w budżetplanie… bo ani materiały wysokotemperaturowe ani szlachetne herbaty do tanich nie należą:)
Za ten herbaciono-ceramiczny kamień milowy bardzo dziękuję Ani Włodarczyk (morzeherbaty.pl)
Zdjęcia (w większości): flatline_pl