Lato, pora na porzeczki! Dzień u babci na działce. Zwyczajny działkowy domek, który z roku na rok powoli pustoszeje i zamiera, a ja nie chcę go zapomnieć.
Już nie suszą się nasiona w papierowych torebkach po cukrze, panoszą się pajęczyny, kredens opustoszał, a nieużywane szklaneczki sprzed dekad powędrowały do mojej szafki kuchennej (gdzie być może przetrwają kolejne dekady, a do tego są takie retro i vintage, 100% original, bez stylizacji:). Niezniszczalna jest za to cerata na stole, kilka obrazków na ścianie, które nigdzie indziej by mi się nie podobały oraz zamiłowanie babci do sztucznych kwiatów i nieskazitelnie czystych firanek, nawet w domku na działce:)
A na samej działce jedynie doglądane jeszcze przez babcię krzewy peonii kwitną bujnie jak dawniej oraz porzeczki i aronie, mimo, że już nie prowadzone doświadczoną ręką dziadka, wciąż hojnie owocują. I jak te pierwsze kojarzą się dla mnie z początkiem lata, tak drugie będą pierwszą zapowiedzią jesieni. Lubię ten naturalny rytm miesięcy.
A z porzeczek będzie ciasto! Przepis także wspomnieniowy, przywieziony z wczesnych praktyk studenckich. Podczas studiów da się czegoś praktycznego na życie przypadkiem nauczyć :)