Tak się złożyło, że w wyniku planowania wypadu na wystawę do Oslo, mam w kieszeni bilet do Rzymu! Uwielbiam takie nieoczekiwane zmiany planów:) Nawet jeśli to oznacza tłumy, hałas i kolejki, których nie znoszę – dla Wiecznego Miasta zniosę! I wystawę odżałuję!
Może to przychodzi z czasem, a może coś się we mnie zmienia… bo ogólnie miast, zwłaszcza dużych, nie lubię i unikam. Ale… są wyjątki…
A póki co, nie mogąc się doczekać wyjazdu, wertuję moje dotychczas jedyne włoskie wspomnienie… Wenecja. Wspomnienie tak fantastyczne, że nie umiem w jego wizualizacjach zachować umiaru:)
Uwielbiam Wenecję. A najbardziej zimą. Wiem, że brzmi to dziwnie ale tak. Jeśli będziesz kiedyś w okolicach Wenecji powtórnie polecam miejsce o nazwie Chioggia, zwaną Małą Wenecją. Cudowne miejsce.
Jeśli tylko będę miała taką możliwość! Przez lata wystarczał mi wyjazd w góry i to nasze, lokalne:) – byle by było cicho i niepłasko… Głód świata obudził się relatywnie niedawno. I jest nienasycony, a możliwości ograniczone:) Lista miejsc do których chcę wrócić ciągle jest za tą z miejscami, które chociaż raz chciałabym zobaczyć…