Jak prawdziwie wakacyjny, letni dzień! Gdy rano jeszcze nie wiedziałam, że: po południu, w koszulce na cieniutkich ramiączkach, wypiję mrożoną kawę na gwarnym rynku w Kazimierzu nad Wisłą, sennych spacerowiczów zgubię w wąwozach, zachwycę się przylaszczkami (najpiękniejsze kwiaty wiosny!), zjem kulebiaka, ciesząc się słońcem posiedzę nad Wisłą, a wieczorem już na wyciszonym i opustoszałym rynku jeszcze wypiję przyjemną herbatę… I potem późną nocą wrócę do domu i zmordowana myśląc o dniu minionym powiem: ale było fajnie!
Pięknie!
Ja jaszcze poproszę, następnym razem, o stare wille nałęczowskie :)
Zamówienie przyjęte! czekam na okazję:) A może wybierzemy się kiedyś razem? Nałęczowski bywalec mile widziany jako przewodnik:)