Po kiepskim tygodniu i z marnymi widokami na następny, jeden dzień dla przyjemności… Okazuje się, że na kwitnące azalie nie trzeba jeździć aż do Wrocławia:) Powsiński ogród botaniczny znowu okazał się niezawodny!
W przypadku tych roślin nie ma miejsca na żaden minimalizm ani skromność. Ilość kwiatów jest nieumiarkowana, kolory aż gryzą w oczy i wypalają matrycę w aparacie (zwłaszcza w moim, wiekowym), zapach przytłacza i dusi. Ale piękna im odmówić nie można…
Tyle razy byłam w Powsinie i nigdy nie udało mi się czegoś takiego zobaczyć :( prześlicznie!! :)