To był pierwszy etap tegorocznej skandynawskiej wyprawy. Wyprawy, która zaczęła się ciągiem małych katastrof: od kociego kleszcza, awarii promu i 5 godzinnego opóźnienia, przez ulewne deszcze, korki na autostradzie, po zamknięty kemping i kolejne konieczne km – po przejechanych 950, dodatkowe 50 było jakby dłuższe niż by z długości kilometra wynikało… Na szczęście potem było już tylko lepiej!
Na Wysokim Wybrzeżu (Höga Kusten) można znaleźć sielskie szwedzkie lato, śliczne miasteczka, białoczerwoną drewnianą architekturę, kwitnące łąki, morze, jeziora, spokój i do tego niepłaski krajobraz. Co może oczarować, zwłaszcza jeśli zwiedzałoby się Szwecję po raz pierwszy, ale mimo, że wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO, nie poruszy serca (przynajmniej mojego) tak bardzo jak północne krajobrazy… Ten region to świetne miejsce na przerwę w podróży i jednodniowy spacer (zwłaszcza PN Skuleskogen). Idealny moment na to by zwolnić, zapomnieć o tłumie, wypić dobrą herbatę, problemy zostawić za sobą i ruszyć dalej.