Do miast nie mam za wiele serca… Nie umiem ich odkrywać. Po Wrocławiu spodziewałam się wiele (więcej!), zauroczona nie zostałam. Każdy wartościowy punkt otoczony brzydotą (czemu, czemu w tym kraju tak się w tej brzydocie naród lubuje???) lub przygnębiająco zaniedbany (czemu, czemu nie dba się o to co dawniejsze???).
Ale odwiedziłam jedno miejsce, które zrekompensowało mi wszystkie rozczarowania, nawet to, że spodziewałam się czegoś większego:) Ogród japoński. W azaliowym rozkwicie. Warto było wstać rano i pobyć tam przez chwilę praktycznie samemu… Cudny! I imponujący Park Szczytnicki wokół.